Kolejny tydzień za Nami – kolejna dawka socialowych newsów przed Nami!

Co ciekawego w świecie social media w minionym tygodniu?

Zapraszamy na najnowszą BRICKówkę, czyli prasówkę od Bricka! 

YouTube ogłosił, że rozpoczął eksperymentem z ukrywaniem opcji “nie lubię”, podczas oceniania filmów. Jak poinformował portal nowa opcja ma na celu zniechęcenie „niechętnych tłumów” do celowego odrzucania filmów od twórców i kanałów. Eksperyment jest inną implementacją niż rozwiązania, które wcześniej omawiała firma, ale jest podobny do innych prób, jakie podjęły platformy takie jak Instagram, aby zdusić ukierunkowane ataki w zarodku. 

W obecnej konfiguracji statystyki zarówno ocen pozytywnych, jak i negatywnych są widoczne na indywidualnej stronie twórcy w YouTube Studio, ale tylko polubienia będą wyświetlane publicznie w filmie. W artykule  YouTube wyjaśnia, że niechęć może negatywnie wpłynąć na samopoczucie twórcy i „może zmotywować ukierunkowaną grupę odbiorców filmów do niechęci do danej twórczości”.  

Twórcy wykorzystują polubienia i antypatie jako formę informacji zwrotnych, aby kierować swoją twórczością, ale podobnie jak celowe wystawianie grze złej recenzji na Steamie, łatwo jest zmienić użyteczną funkcję w kolejną powierzchnię do nadużyć. Kiedy YouTube po raz pierwszy ogłosił, że szuka rozwiązania problemów z funkcją “dislike” rozważał trzy pomysły: ukrycie liczb zarówno dla polubień, jak i niepolubień, dodanie większej liczby reakcji do nielubienia czegoś poprzez wymaganie dodatkowej interakcji lub całkowite usunięcie polubień i łapek w dół. 

Jak zauważa portal theverge.com jeśli niechęć do liczb jest problemem, dlaczego ich po prostu nie ukryć i zobaczyć, co się stanie? Instagram eksperymentował z podobnym testem, gdy zdecydował się ukryć polubienia postów. Oczywiście polubienia są z natury pozytywne, ale pogoń za dużą liczbąmoże mieć swój własny negatywny wpływ na twórców, których środki utrzymania zależą od ścisłego monitorowania interakcji z ich postami i sprawiania, że są lubiani. 

YouTube nie testuje ukrywania niechęci w filmach wszystkich twórców, ale jeśli zauważysz je na swojej stronie lub masz opinię jako widz. 

Pomimo różnych wyzwań, aby całkowicie zakazać aplikacji, najnowsze statystyki pobierania z App Annie podkreślają, że wciąż rośnie popularność TikTok. Aplikacja ma wszystko, aby stać się kolejną, która osiągnie miliard aktywnych użytkowników. 

Raport App Anne za I kwartał 2021 r 

Źródło: socialmediatoday 

Jak widać, TikTok pozostał najczęściej pobieraną aplikacją w I kwartale 2021 r., Utrzymując tempo wzrostu w ciągu ostatnich dwóch lat. 

Oczywiście większość ludzi już pobrała Facebooka i Instagrama, więc same statystyki pobierania niekoniecznie wskazują na użycie. Rzeczywiście, patrząc na miesięczne statystyki aktywnych użytkowników widać, że Facebook nadal dominuje – ale ciągły wzrost TikTok podkreśla jego trwałą popularność oraz rezonans i wpływ, który teraz utrzymuje się z coraz większą liczbą użytkowników. 

Źródło: socialmediatoday 

Ale może bardziej interesujący jest wykres App Annie „Breakout Apps”, który pokazuje aplikacje, które odnotowały największy wzrost liczby pobrań w kwartale do kwartału. 

Statystyki aplikacji Annie Breakout App 

Kontrowersje wokół proponowanej zmiany udostępniania danych przez WhatsApp w styczniu z pewnością miały wpływ, a zarówno Signal, jak i Telegram wzrosły na wykresach pobierania, co podkreśla, dlaczego WhatsApp ostatecznie zmienił kurs w sprawie aktualizacji. WhatsApp nadal jednak planuje wprowadzić zmianę i będzie interesujące zobaczyć, czy użytkownicy zareagują tak mocno, gdy WhatsApp ponownie zaktualizuje swój proces, co spowoduje wyświetlenie informacji o interakcjach biznesowych w aplikacji udostępnionej firmie macierzystej Facebook. 

Rozwój MX Takatak jest również znaczący. Indyjska  aplikacja wideo wypełniła lukę pozostawioną przez zakaz TikTok w tym kraju i odnotowała znaczny wzrost wśród rodzimych użytkowników. Aplikacja nie przyjęła się jeszcze poza granicami kraju. 

Oprócz statystyk dotyczących pobierania i użytkowania, App Annie podzieliła się również nowymi spostrzeżeniami na temat wydatków na aplikacje, co podkreśla ogromny wpływ, jakie blokady spowodowane  COVID-19 wywarły na eCommerce i zakupy on-line. 

„Globalne wydatki na aplikacje wzrosły o 40% w ciągu roku, z 32 miliardami dolarów wydanymi na zakupy w aplikacjach w iOS i Google Play na całym świecie w pierwszym kwartale 2021 r.” 

Źródło: socialmediatoday 

Raport App Annie za I kwartał 2021 r 

Oczekuje się, że trend ten utrzyma się, a nawyki przyjęte podczas globalnych blokad mogą wpływać na zachowania konsumentów. Rzeczywiście, znacznie więcej osób zostało teraz wprowadzonych w wygodę zakupów w aplikacji, co zmieni sposób, w jaki kupują, nawet po ponownym otwarciu fizycznych sklepów. Prawdopodobnie stanie się to historią handlu detalicznego w następnej dekadzie, kiedy według szacunków pandemia przyspieszy cyfrową transformację o lata. 

Warto również zauważyć, gdzie TikTok znajduje się w całkowitych wydatkach konsumentów na aplikacje (górna tabela). 

Istnieją tutaj kluczowe kwestie dla marketerów cyfrowych, przedstawiające pojawiające się trendy w korzystaniu z aplikacji i konsumpcji, które mogą mieć duży wpływ na zasięg. I chociaż wiele popularnych aplikacji ponownie spadnie, a platformy Facebooka pozostaną dominujące, warto rozważyć szersze zmiany w użytkowaniu i ich znaczenie dla Twojego podejścia. 

Facebook wprowadza nowe narzędzia do kontroli treści w Aktualnościach informuje portal wirtualnemedia.pl Od teraz użytkownicy będą sami wskazywali osoby mogące, które będą komentować ich posty publiczne. Właściciele kont mogą też sprawdzić dlaczego widzą konkretne treści w Aktualnościach i dostosować kształt Newsfeedu do własnych preferencji.  

Facebook na bieżąco wprowadza zmiany w swoim serwisie, które z jednej strony mają zwiększyć bezpieczeństwo korzystania z platformy, z drugiej zaś dostosować ją do oczekiwań użytkowników. W ostatnim czasie Facebook wprowadził nowe zasady funkcjonowania grup, zapowiedział także nowe mechanizmy chroniące prawa autorskie – czytamy na portalu wirtualnemedia.pl 

Komentarze na nowo  

Facebook na stronie internetowej powiadomił, że wprowadza nowe narzędzia do kontroli treści w Aktualnościach. Serwis uruchamia nowe narzędzie, umożliwiające lepszą kontrolę materiałów  udostępnianych na platformie. Od teraz dla każdego użytkownika możliwe będzie wskazanie osób, mogących komentować posty publiczne, określając czy będzie to każdy, kto widzi post, czy tylko oznaczone osoby i strony.  

Po opublikowaniu konkretnego wpisu jego autor może zdecydować, czy będzie on komentowany powszechnie przez wszystkich, czy też możliwość komentowania zostanie ograniczona do obserwowanych profili i stron lub tylko tych wspomnianych przez użytkownika w poście. Facebook zaznacza, że dodając możliwość dostosowania grona komentujących daje właścicielowi konta kontrolę nad rozmowami prowadzonymi pod jego postami publicznymi i pozwala mu ograniczyć niepożądane interakcje. Także osoby publiczne, twórcy i marki mogą określić grono osób komentujących ich posty publiczne, zwiększając tym swoje poczucie bezpieczeństwa i poszerzając przestrzeń konstruktywnej dyskusji ze swoją społecznością.  

Kontrola Aktualności  

Facebook zaznacza, że aby pomóc użytkownikom w odkrywaniu nowych i pasujących do ich zainteresowań materiałów proponuje w Aktualnościach posty z takich stron i grup, których oni jeszcze nie obserwują. Posty proponowane są głównie na podstawie takich kryteriów jak zaangażowanie na platformie, powiązane tematy i lokalizacja. Ponieważ są to konta spoza listy obserwowanych, Facebook musi przestrzegać szeregu zasad dotyczących materiałów polecanych użytkownikom. Według zapowiedzi po wprowadzeniu zmian pod proponowanymi materiałami będzie widoczny przycisk „Dlaczego to widzę?”, gdzie użytkownik dowie się dlaczego dana publikacja została mu zasugerowana.  

Jak wyjaśnia Facebook o tym jakie posty proponowane wyświetlają się w Aktualnościach decyduje kilka czynników: Aktywność na platformie: dana publikacja może zostać zaproponowana, jeśli inne reagujące na nią osoby należą do tej samej grupy lub obserwują tę samą stronę, albo skomentowały ten sam post.   

Źródło: wirtualnemedia.pl 

Firma Twitter ogłosiła w zeszłą środę, że oficjalnie dodała nowe funkcje w swojej aplikacji. Od teraz można dodać naklejki do zdjęć, gify czy tzw. Twemoji”. Nowe opcje są dostępne dla użytkowników  zarówno korzystających z Androida jak i iOS.  

Tworząc nowe posty można dodawać naklejki, dotykając ikony buźki w dolnym rogu ekranu. Gdy to zrobisz, zobaczysz kolekcję animowanych naklejek i emotikonów utworzonych na Twitterze (ten ostatni na Twitterze nazywa się „Twemoji”). A jeśli szukasz czegoś na pasku wyszukiwania u góry ekranu, Twitter wyświetli GIF-y pochodzące z Tenora i należącego do Facebooka Giphy czytamy na portalu verge.com. 

Wydaje się, że prawie każda duża firma technologiczna pracuje nad funkcją audio podobną do Clubhouse. Funkcja Spaces na Twitterze jest teraz wdrażana, Facebook podobnie ją tworzy, Spotify również taką posiada. Ale teraz idea wspólnej przestrzeni audio, która rozpoczęła się w Clubhouse jako ekskluzywny klub dla inwestorów i elit technologicznych zatoczyła pełne koło. Teraz testy nad taką opcją rozpoczął LinkedIn.  

„Przeprowadzamy kilka wczesnych testów, aby stworzyć wyjątkowe wrażenia dźwiękowe związane z Twoją tożsamością zawodową” – powiedział LinkedIn w oświadczeniu dla TechCrunch. „Zastanawiamy się, jak możemy przenieść dźwięk do innych części LinkedIn, takich jak wydarzenia i grupy, aby dać naszym członkom jeszcze więcej możliwości łączenia się ze społecznością”.   

Aplikacja zapowiedziała, że funkcja wkrótce rozpocznie beta testy.  

 LinkedIn już pracował nad tym, aby stać się miejscem docelowym dla twórców za pomocą narzędzi takich jak nowy tryb twórcy, który oznacza Cię jako twórcę treści LinkedIn w Twoim profilu. Funkcja podobna do Clubhouse wydaje się być naturalnym dopasowaniem. 

źródło: theverge.com

Snap nie jest obcy sprzętowi, wydając na przestrzeni lat kilka wersji swoich inteligentnych okularów Spectacles. Następnym krokiem może być para z wbudowanymi wyświetlaczami obsługującymi efekty rozszerzonej rzeczywistości czytamy na portalu engadget.com 

Zgodnie z informacją, Spectacles nowej generacji będą w stanie nakładać warstwy soczewek Snapchat (lub efektów AR) na otaczające środowisko bez konieczności korzystania z aparatu smartfona. Przynajmniej na razie te inteligentne okulary podobno nie są przeznaczone dla zwykłych użytkowników. Mówi się, że są skierowane do programistów i twórców, ludzi, którzy tworzą wiele najpopularniejszych obiektywów Snapchata. Wygląda na to, że Snap ma nadzieję, że ci ludzie stworzą nowe wrażenia w stylu soczewek dla okularów, które może zostać szerzej wprowadzone w przyszłości.  

Według raportu firma ma ogłosić AR Spectacles na konferencji deweloperów w maju. 

Współzałożyciele Snap mówili o przeniesieniu AR do okularów, więc ten ruch nie jest wielkim zaskoczeniem. Mimo to, jeśli firma przygotowuje się do debiutu wersji Spectacles w maju, może to dać Snapowi przewagę nad innymi znaczącymi firmami technologicznymi, które pracują nad urządzeniami do noszenia w rzeczywistości rozszerzonej, takimi jak Facebook, Apple, a nawet programista Pokémon Go Niantic. 

W międzyczasie Snap podobno ożywił swoje wieloletnie plany budowy drona do selfie. Mówi się, że firma zainwestowała 20 milionów dolarów w Zero Zero Robotics, firmę, która zbudowała składanego drona z kamerą. Snap był podobno zainteresowany kupnem startupu w 2017 roku. 

Źródło: engadget.com 

Periscope, aplikacja, która spopularyzowała transmisję strumieniową na żywo ze smartfonów, zostaje zamknięta w zeszłym tygodniu, nieco ponad sześć lat po jej uruchomieniu informuje portal verge.com. Usługa została już usunięta ze sklepów z aplikacjami, a większość funkcji nie jest już dostępna. 

Jak informuje portal verge.com strona internetowa Periscope pozostanie dostępna online wraz z archiwum transmisji publicznych. Użytkownicy Periscope nadal będą mogli pobierać swoje dane za pośrednictwem Twittera. 

Transmisje na żywo stały się zjawiskiem z dnia na dzień w marcu 2015 r. Wraz z debiutem Periscope i kolejnej aplikacji o nazwie Meerkat. Chociaż Meerkat wyszedł pierwszy, Periscope był w stanie szybko zdetronizować go dzięki wsparciu Twittera i zostać liderem w transmisji na żywo. 

Jednak konkurencja w postaci, przede wszystkim Facebooka zdominowały tą formę rozpowszechniania informacji.  W grudniu 2016 r. Twitter dodał możliwość transmitowania na żywo bezpośrednio z własnej aplikacji, eliminując potrzebę korzystania z Periscope jako samodzielnej usługi. 

ZOSTAW KOMENTARZ