Jesień to wyjątkowo ciekawy okres w Social Mediach. Oczywiście, na językach wciąż jest Facebook aka Meta, aczkolwiek do głosu dochodzą także inni twórcy i platformy. Zapraszamy na cotygodniowy przegląd świata mediów społecznościowych w postaci Brickówki, czyli prasówki od Bricka

 

Na początek dobre wieści dla wszystkich adminów facebookowych grup.  

 

Serwis wprowadził wiele nowych opcji, które pozwalają na jeszcze bardziej rozbudowane działania w obrębie grupy. Od tej chwili, każdy administrator będzie mógł ustawić motyw kolorystyczny grupy, ustalić z jakich emoji mogą korzystać jej użytkownicy, a także tworzyć pokoje dyskusyjne oraz uruchomić live chat w trybie rzeczywistym. 

Dążeniem włodarzy Facebooka jest rozbudowanie grup tak, aby mogły być swoistą alternatywą dla forów internetowych. To kolejny krok w stronę szumnie zapowiadanego Internetu 2.0. i wizji stworzenia miejsca tak multi-funkcjonalnego, aby użytkownicy nie potrzebowali wychodzić poza jego obręb. 

Źródło: wirtualnemedia.pl 

Kolejna z dobrych wieści płynie z Instagrama.  

Popularny portal poinformował na swoim blogu, że postanowił udostępnić opcję linkowania zewnętrznego w stories wszystkim swoim użytkownikom.  

Przypomnijmy, dotychczas opcja ta była dostępna dla kont z minimalną liczbą 10 tysięcy obserwatorów i była ciekawą alternatywą dla opcji “swipe-up” – link w tym wariancie jest zakotwiczony za pomocą klasycznego stickera dodawanego do relacji.  

Decyzja Instagrama wynika wprost z feedbacku jaki otrzymali od swoich userów – wielu z nich, w większości nie będących influencerami czy nie prowadzący kont firmowych, zgłosiło zainteresowanie opcją linkowania.  

Źródło: blog.instagram.com

To, że Polska Policja potrafi w social media, wiadomo nie od dziś. Ich kanały na Facebooku czy Twitterze cieszą się sporą popularnością.  

Nasi rodzimi stróże prawa postanowili więc przejąć szturmem kolejny z portali – tym razem padło na zdobywającego coraz większą popularność TikToka. Profil “polskapolicja” jeszcze przed odpaleniem pierwszego filmiku, miał już 12 tysięcy obserwujących. 2 pierwsze filmy jakie wylądowały na ich profilu, cieszą się ogromnym zainteresowaniem – pierwszy z nich to ogólne video introdukcyjne, drugie zaś pokazuje wyposażenie i charakterystykę flagowej “bety” grupy Speed. Oba filmy w krótkim czasie wyświetlono ponad 700 tysięcy razy a sam profil ma już 49 tysięcy obserwatorów. 

Źródło: wirtualnemedia.pl 

Zobacz także: Świat bez Facebooka?

Nauczyciel, który ma pomysł na atrakcyjną prezentację mało atrakcyjnego przedmiotu, postanawia uruchomić swój kanał, gdzie będzie wrzucał wideo lekcje. Na jaki serwis kieruje swoje kroki?

Na Pornhuba.

Dla tych którzy są nie w temacie: Pornhub to coś na kształt YouTube’a, tylko że… dla dorosłych. Innymi słowy: to serwis wypełniony po brzegi różnorodnymi tematycznie filmami porno (a przynajmniej tak nam powiedzieli koledzy – przyp. autorzy). 

Cechą charakterystyczną serwisu jest jednak to, że luźno podchodzi do weryfikacji zamieszczanych tam treści. Dlatego też matematyczny kanał, bez ani krzty pornografii, ma tam rację bytu. I cieszy się niemałym powodzeniem!   

Autorem treści i kanału jest Changsu, 34-letni nauczyciel z Tajwanu, którzy obecność na Pornhubie tłumaczy dość jasno: “pomyślałem, że większość moich uczniów i tak często tam zagląda. Więc, może to jest sposób na dotarcie do nich?”. Tajwańczyk nie mylił się – jego kanał ma masę subskrybentów a same filmy wyświetlane są w ilość setek tysięcy. “Nigdy nie chciałem uczyć matematyki na serwisie porno, ale cóż, takie mamy czasy” – mówi nauczyciel. Na koniec dodajmy, że Changsu ma swoje kanały również na YouTube Instagramie, choć nie są one aż tak popularne jak jego osobliwe miejsce na Pornhub

Źródło: socialmediatoday.com 

Zobacz jeszcze: Dawno, dawno temu w Social Mediach

Dobra, żarty na bok! Kolejny tydzień bez afery w social mediach, to tydzień stracony.

Tym razem na jaw wychodzi temat, mówiący o reklamowej zmowie Google Facebooka. O co dokładnie chodzi? 

Umowa była prosta: Facebook zobowiązuje się brać udział w 90% aukcji reklamowych, w zamian za to Google ustawia dane aukcje, a Facebookowi jako zwycięzcy aukcji, udostępnia szereg danych o użytkownikach, dzięki czemu łatwiej jest pozycjonować reklamy i czynić je bardziej efektywnymi.  

Po co to wszystko? A no po to, żeby bezwzględnie przewodzić na rynku reklamowym, a co za tym idzie zgarniać niebotyczne zyski i bez skrupułów kosić konkurencję. Plan funkcjonował wręcz idealnie, bo niemalże każdy większy media plan zakładał płatne kampanie wizerunkowe i sprzedażowe na Facebooku i w Google Ads.  

Cała ta afera jest obecnie na dość zaawansowanym etapie, albowiem do sądu wpłynął już akt oskarżenia w kierunku obu spółek. Eksperci twierdzą, że każdy wyrok na niekorzyść reklamowych gigantów, może okazać się czymś na kształt “małej rewolucji” i otworzyć rynek dla mniejszych platform.  

Źródło: socialmediatoday.com

Zobacz jeszcze: Raport: O czym Polacy piszą najczęściej w social mediach?

ZOSTAW KOMENTARZ