Kolejny tydzień za Nami – kolejna dawka socialowych newsów przed Nami!

Co ciekawego w świecie social media w minionym tygodniu?

Zapraszamy na najnowszą BRICKówkę, czyli prasówkę od Bricka! 

Facebook odnosi się do zmian w australijskim prawie

Facebook przywraca strony informacyjne w Australii, a wiceprezes ds. spraw globalnych Nick Clegg dostarczył kilka dodatkowych kontekstów na temat swojej decyzji. Wycofali wiadomości z powodu niezgody na proponowany przez australijski rząd Media Bargaining Code, który zasadniczo zmusiłby Facebooka do płacenia za hosting linków do stron informacyjnych.

Stanowisko Facebooka został błędnie zinterpretowane – świadomie i nie – na całym świecie. Było to przypomnienie o mocy Facebooka i preludium przyszłych regulacji gigantów technologicznych, które będą wdrażane przez kolejne państwa. O działaniach Facebooka pisaliśmy w ostatniej BRICKÓWCE.

Istnieją problemy, które wynikają z dominacji tytanów technologicznych. Dla przykładu – Facebook i Google zajmują 80% rynku reklam online w Australii.

Wyjaśnienia Facebooka

Te dwie firmy wraz z Apple i Amazon, mają znaczącą siłę na swoich rynkach. Ale jak wyjaśnia Clegg, australijskie rozwiązanie nie jest skutecznym rozwiązaniem problemu.

 “Twierdzenia – powtarzane ostatnimi czasy – że Facebook kradnie lub przejmuje teksty prasowe dla własnych korzyści, zawsze były i pozostają fałszywe. Nie przejmujemy ani nie prosimy o treści, za które żądano od nas wygórowanej ceny. W rzeczywistości linki do wiadomości stanowią niewielką część treści, jakie większość użytkowników ma na Facebooku. Mniej niż jeden post na 25 w News Feed będzie zawierać link do wiadomości, a wielu użytkowników twierdzi, że chcieliby zobaczyć jeszcze mniej wiadomości i treści politycznych.”

Ostatni punkt Clegg’a odnosi się do zmniejszenia na Facebooku ilości treści politycznych. Użytkownicy twierdzą, że takich informacji jest zbyt wiele i FB staje się przez to mniej przyjazny miejscem do interakcji.

Clegg przedstawia podstawowe założenia australijskiego kodeksu negocjacji medialnych, a Facebook zaznacza problemy z nim związane. Kodeks ma na celu zrównoważenie rynku reklamy cyfrowej.

Facebook i Google są tutaj stroną dominującą, która jest w stanie zdusić konkurencję w zarodku.

Status obu firm może być niepokojący. Clegg stara się jednocześnie wyjaśniać, że opodatkowanie linków nie jest wykonalnym ani sprawiedliwym rozwiązaniem w dłuższej perspektywie.

“To sami wydawcy decydują się na udostępnianie swoich historii w mediach społecznościowych lub udostępnianie ich innym, ponieważ czerpią z tego wartość. Dlatego na swoich stronach mają przyciski zachęcające czytelników do dzielenia się nimi. A jeśli klikniesz na link udostępniony na Facebooku, zostaniesz przekierowany z platformy na stronę wydawcy”.

Internet a media tradycyjne

Clegg uważa, że motywacją wprowadzenie nowych uchwaleń nie jest wyrównanie szans, ale presja wywierana przez dużych graczy medialnych.

“Internet był destrukcyjny dla przemysłu informacyjnego. Niektórym udało się przejść do świata online z sukcesem, podczas gdy inni mieli trudności z dostosowaniem się. Zrozumiałe jest, że niektóre konglomeraty medialne widzą w Facebooku potencjalne źródło pieniędzy, ale czy to oznacza, że powinny mieć prawo do czeku in blanco? Tak właśnie postąpiłaby australijska ustawa w proponowanym brzmieniu. Facebook zostałby zmuszony do płacenia potencjalnie nieograniczonych kwot pieniędzy międzynarodowym konglomeratom medialnym w ramach systemu arbitrażowego, który celowo błędnie opisuje relacje między wydawcami a Facebookiem – bez nawet najmniejszej gwarancji, że są one wykorzystywane do płacenia za dziennikarstwo, nie mówiąc już o wspieraniu mniejszych wydawców.”

Nawet teraz nie jest jasne ile Facebook będzie musiał zapłacić. Ten brak jasności i sprecyzowania doprowadziło do usunięcia szerokiej gamy stron i wiadomości, skutkując napięciami wśród grup społecznych i małych organizacji informacyjnych.

Co pocznie Facebook?

Facebook stara się teraz przywrócić wszystkie strony. Nie ma gwarancji, że Facebook nie będzie usuwać ich ponownie w przyszłości, jeśli umowa nie zostanie spełniona.

Clegg zauważa, że Facebook od 2018 roku zainwestował 600 mln dolarów we wsparcie branży newsowej, a w ciągu najbliższych trzech lat planuje zainwestować jeszcze 1 mld dolarów.

“W zeszłym miesiącu Facebook ogłosił umowy z The Guardian, Telegraph Media Group, Financial Times, Daily Mail Group, Sky News i wieloma innymi, w tym wydawcami lokalnymi, regionalnymi i lifestylowymi, aby płacić za treści w swoim produkcie Facebook News w Wielkiej Brytanii – nowej zakładce, w której można znaleźć najnowsze artykuły, spersonalizowane pod kątem zainteresowań. Podobne umowy zostały osiągnięte z wydawcami w USA, a Facebook jest w fazie aktywnych negocjacji z prasą w Niemczech i Francji.”

Warto zwracać uwagę na rozwój wydarzeń, chociaż na razie wydaje się to tylko próbą sił przed ostatecznym starciem.

Twitter wprowadza Safety Mode

Twitter ogłaszał różne nowości podczas prezentacji Analyst Day. Pośród nowych narzędzi subskrypcyjnych i społecznościowych znalazło się miejsce dla systemu anty-trollowego “Safety Mode”.

Nowe narzędzie będzie ostrzegać użytkowników, gdy ich tweety są głównie negatywne. W panelu sterowania “Safety Mode” można włączyć “auto-block i wyciszenie”.

Tryb ten przez tydzień automatycznie powstrzyma wszystkie konta przed wysyłanie obraźliwych lub nieprzyjemnych wiadomości i komentarzy.

Ale aktywowanie funkcji auto-block nie będzie wymagane – użytkownicy będą mogli również przeglądać konta i odpowiedzi, które system zidentyfikował jako potencjalnie szkodliwe. Będziesz w stanie przeglądać i blokować niestosowne treści. Więc jeśli Twoi obserwujący mają zwyczaj wyśmiewania komentarzy, to nie zostaną wyciszeni, dopóki nie uruchomisz Safety Mode.

To może być dobra opcja, choć wiele zależy od automatycznego procesu wykrywania wykrywania obraźliwych treści na Twitterze.

Twitter będzie chciał wykorzystać system, który testuje dla swoich nowych podpowiedzi (na iOS). Ostrzega on użytkowników odnośnie obraźliwego języka w ich tweetach.

Testuje tę opcję prawie rok. Moduł AI, który został opracowany dla tego procesu jest dobrą podstawą dla nowego systemu Safety Mode.

Jeśli Twitter może niezawodnie wykryć nadużycia i powstrzymać ludzi od czytania obraźliwych treści, to jest to podwójnie dobra rzecz. Przede wszystkim będzie tarczą przeciwko niepożądanym treściom, ale też może zniechęcić trolli, którzy starają się sprowokować odpowiedzi. Ich odpowiedzi mogą zostać automatycznie zablokowane i wyświetlone mniejszej ilości osób. To sprawi, że prawdopodobnie staną się bardziej oszczędni w słowach. Niektórzy będą widzieć to jako ingerencję w wolność słowa i naruszenie prawa.

Jeśli pomoże to ludziom w uwolnieniu się od trolli, to zdecydowanie warto wdrożyć takie rozwiązanie.

Twitter nie podał żadnych konkretnych szczegółów, ani informacji na temat fazy rozwoju narzędzia. Wygląda na to, że już wkrótce ruszą testy, dzięki którym ocenimy działanie Safety Mode w praktyce.

Facebook przegrywa z Apple bitwę o prywatność

Facebook jasno wyrażał swoje obawy o zmianach nadchodzących w iOS 14. Latem ubiegłego roku Apple po raz pierwszy ogłosił zmiany, które obejmują informowanie użytkowników o zbieranych danych. Apple wprowadził też App Tracking Transparency (ATT), który wymaga od aplikacji poproszenia o zgodę na śledzenie użytkownika.

Apple opóźnił wdrożenie tego ostatniego rozwiązania (ATT) aby dać reklamodawcom i deweloperom czas na dostosowanie się do zmiany. Zmiana pojawi się z następną aktualizacją iOS.

Facebook wziął sprawy w swoje ręce i zaczął walkę. Firma wydała parę reklam w trzech największych gazetach w USA, oskarżając Apple o działanie na szkodę małych firm i otwartego internetu. Mark Zuckerberg zaatakował również motywacje Apple podczas kwartalnego raportu zysków w zeszłym miesiącu, a istnieją doniesienia, że rozważa złożenie pozwu antymonopolowego przeciwko producentowi iPhone’a.

Teraz, firma rozpoczęła nową kampanię, w tym reklamy zatytułowanej “Dobre pomysły zasługują na bycie zauważonym”. Ma ona na celu pokazanie wartości spersonalizowanych reklam dla małych firm. Facebook chce wyjaśnić, że spersonalizowane reklamy to lepsze doświadczenia z Facebooka i Instagrama.

    “Każdy News Feed jest wyjątkowy, co oznacza, że możesz zobaczyć interesującą zawartość, grupy, ciekawych twórców oraz produkty i usługi. To wszystko jest możliwe dzięki personalizacji, a to właśnie ona jest tym tajemniczym narzędziem, które dostarcza oferty zbliżone do potrzeb. Jest to również motor napędowy małych firm podczas docierania do klientów. Wierzymy, że jest to dobre dla małych firm i dla ludzi, którzy kochają ich produkty. I chcemy, aby więcej osób dowiedziało się dlaczego.”

Czego nie powie nam Facebook?

Warto zwrócić uwagę na to, czego Facebook nie mówi w tym oświadczeniu. Nigdy nie mówi o śledzeniu, bo nie chce, aby ludzie o nim myśleli. Nie chce, żebyś uświadomił sobie, że śledzenie wszystkich Twoich aktywności online jest celem firmy. Tylko w ten sposób może pokazywać spersonalizowane reklamy.

Rzecz w tym, że śledzenie nie jest zagrożone. Apple nie chce zaszkodzić personalizacji reklam czy śledzeniu użytkowników. Apple stara się tylko o wyraźną prośbę dotyczącą śledzenia.

Prowadzi to do ciekawego pytania: dla kogo jest reklama? Czy Facebook ma nadzieję, że Apple zmieni zdanie? To nie wydaje się prawdopodobne. Tim Cook już przedstawił ostateczne stanowisko firmy.

Apple nie powstrzyma Facebooka od śledzenia, ale będzie on musiał poprosić o pozwolenie.

Dlaczego więc, jest Facebook tak zmartwiony? Bo wie, że większość ludzi nie pozwoli Facebookowi na śledzenie ich.

Jeśli spowoduje to pogorszenie statusu biznesowego Facebooka, to nie jest to wina Apple. Model biznesowy Facebooka jest oparty na czymś, czego większość ludzi wolałaby unikać.

Małe firmy mogą nadal reklamować się wśród swoich klientów. Mogą one korzystać ze wszystkich informacji, które Facebook wie o swoich użytkownikach – jak ich płeć, wiek, lokalizacja i zainteresowania. Małe firmy nie odczują zmian. Jedyną firmą, która naprawdę na tym straci jest Facebook.

Clubhouse śledzi każdy Twój ruch

Clubhouse idealnie wpasował się w pandemiczne czasy. Ludzie nie wychodzą z domu i desperacko szukają kontaktów społecznych i rozrywki. Aplikacja zapewnia jedno i drugie, jednocześnie wykorzystując ekskluzywny charakter platformy.

Jest zbudowana na jednej z najbardziej skutecznych strategii generowania ekscytacji – niedostępności. Aby dołączyć do Clubhouse, musisz mieć zaproszenie od kogoś, kto już jest członkiem. Co więcej, osoba ta musi mieć Twój numer telefonu i dać Clubhouse dostęp do swoich kontaktów na iPhonie. Bez dostępu nie ma zaproszeń.

Z biznesowego punktu widzenia ma to sens, że Clubhouse przyjmuje takie podejście. Budowanie społeczności od podstaw jest bardzo trudne, a wymaganie od użytkowników, aby załadowali swoją listę kontaktów jest najbardziej efektywnym sposobem na określenie połączeń.

Jest jednak pewien problem. Jak zawsze, problem sprowadza się do znalezienia właściwej równowagi między ochroną prywatności użytkownika a wykorzystaniem danych w celu zapewnienia najlepszych doświadczeń zarówno dla użytkownika jak i firmy.

W tym sensie, warto wziąć pod uwagę, że Clubhouse nie jest przyjazny prywatności. Jeszcze gorszy jest fakt, że trzeba trochę poszperać, aby zrozumieć jakie są te zasady. 

1. Clubhouse nagrywa Twoje audio.

Jedną z “cech” Clubhouse jest to, że jest to efemeryczne. Nie możesz go później odsłuchać, ani nawet zatrzymać “pokoju”, w którym jesteś. Musisz wziąć udział na żywo. To jedna z rzeczy odróżniajacych je od podcastów, które są nagrywane i mogą być odsłuchiwane w dowolnym momencie. W Clubhouse nie można nawet nagrywać rozmów.

Z wyjątkiem tego, że Clubhouse może i nagrywa to co mówisz. Polityka prywatności aplikacji mówi, że room’y Clubhouse są nagrywane:

    “Wyłącznie w celu wspierania dochodzeń w sprawie wykroczeń tymczasowo nagrywamy dźwięk w pokoju, gdy jest na żywo. Jeśli użytkownik zgłosi naruszenie zasad zaufania i bezpieczeństwa, gdy pokój jest aktywny, zachowujemy nagranie do celów zbadania incydentu, a następnie usuwamy je po zakończeniu dochodzenia. Jeśli w pokoju nie zostanie zgłoszony żaden incydent, po jego zakończeniu usuwamy tymczasowe nagranie audio.”

Oznacza to, że jeśli ktoś zgłosi problem, wszystko co wydarzyło się w pokoju jest nagrywane i zapisywane. Clubhouse nie wyjaśnia co się z tym dzieje, poza tym, że jest to zapisywane w celu podjęcia decyzji przez firmę. Nie mówi kto może tego słuchać, ani na jakich warunkach.

2. Nie możesz usunąć informacji, którymi dzielą się o Tobie inni ludzie.

Nawet jeśli nie utworzyłeś konta, a jeśli ktoś kogo znasz ma, istnieje duża szansa, że Clubhouse ma już Twój numer telefonu. Dzieje się tak, ponieważ aplikacja zachęca użytkowników do przesłania całej bazy kontaktów w celu wysłania zaproszeń. Możesz zaprosić tylko kogoś, kto jest w swoich kontaktach i nie udostępnia żadnych możliwości, aby tylko dzielić się określonymi kontaktami. Wszystko albo nic.

Jeśli twoi znajomi połączą swoje profile w mediach społecznościowych, to te informacje są również zbierane. Clubhouse wyraźnie mówi, że kiedy “tworzysz swoje konto i / lub uwierzytelniasz się z usługą strony trzeciej takiej jak Twitter, możemy zbierać, przechowywać i okresowo aktualizować informacje związane z tym kontem strony trzeciej, takie jak listy przyjaciół lub followersów.”

3. Nie możesz po prostu usunąć swojego konta.

W rzeczywistości, nawet jeśli masz konto, nie można go usunąć bez wysyłania wiadomości e-mail do działu wsparcia. Nigdzie w aplikacji nie ma opcji usunięcia konta, nie ma też żadnych instrukcji co zrobić, jeśli chcesz je usunąć. Musisz wysłać e-mail do “support@alphaexplorationco.com”, aby poprosić o usunięcie konta i czekać na kogoś, kto podejmie działania.

4. Mogą udostępniać Twoje dane osobowe bez powiadamiania Cię o tym.

Jednym z największych pytań otaczających Clubhouse jest to, jak zamierza w końcu zarabiać pieniądze. Patrząc przez politykę prywatności, jasne jest, że będzie to prawdopodobnie wiązało się z jakąś formą reklamy lub systemu sponsorowania. Aby się do tego przygotować, Clubhouse wyjaśnia, że “może dzielić się danymi osobowymi z naszymi obecnymi i przyszłymi partnerami”.

Ta sama sekcja wyjaśnia, że Clubhouse “może dzielić się kategoriami Danych Osobowych opisanymi powyżej bez dalszego powiadomienia użytkownika.” Oznacza to, że nie masz prawa wiedzieć, że Twoje dane osobowe, które zostały zebrane przez Clubhouse są teraz używane poza Clubhouse.

5. Clubhouse Cię śledzi.

Polityka prywatności mówi, że używa ciasteczek, pikseli i technologii śledzących do monitorowania tego co robisz w Clubhouse i w sieci, nawet jeśli obecnie nie zarabiają na aplikacji. Jest to zarówno potwierdzone przez politykę prywatności jak i monitoring ruchu, który pokazuje, że używa narzędzi do śledzenia aktywności i analizy, aby zrozumieć co użytkownik robi z aplikacją.

Wydaje się całkiem jasne, że Clubhouse przygotowuje się do zarabiania na platformie, którą buduje. To jest uczciwe – każdy biznes powinien mieć plan na zarabianie pieniędzy. Jeśli ten plan obejmuje zarabianie na aktywności i danych swoich użytkowników, to wszyscy możemy się zgodzić, że w tej sprawie powinien być otwarty i przejrzysty.

Facebook wypuszcza BARS

Eksperymentalny zespół rozwoju aplikacji NPE Facebooka uruchomił kolejną aplikację o nazwie BARS. Zapewnia wybór hiphopowych bitów, które można wykorzystać w swoich kawałkach, wraz z efektami wokalnymi i innymi narzędziami, aby pomóc w produkcji własnych  ścieżek.

Jak wyjaśnia NPE:

“Narzędzia do produkcji audio mogą być skomplikowane, drogie i trudne w użyciu. Dzięki BARS możesz wybrać jeden z naszych profesjonalnie stworzonych bitów, napisać tekst i nagrać swoje wideo. BARS automatycznie podpowiada rymy w trakcie pisania, aby utrzymać flow. Możesz również przejść do trybu Challenge i freestyle’ować z automatycznie sugerowanymi słowami. Wybieraj spośród różnych filtrów dźwiękowych i wizualnych, aby przenieść swoje utwory na wyższy poziom.”

UI BARS jest podobny do TikTok’a, z pionowym feedem i zakładkami ‘Featured’ oraz ‘New’.

TikTok vs. BARS

Nie jest to przypadek – TikTok stał się kluczową platformą muzyczną, z utworami stanowiącymi centralną część dynamiki udostępniania aplikacji. BARS stara się wykorzystać to samo zachowanie. Nie oferuje on jednak narzędzi do współpracy czy remiksowania, które jak można by przypuszczać, byłyby kluczową korzyścią. Posiadanie opcji odpowiedzi lub remiksu mogłoby ułatwić tworzenie virali, tak jak to się dzieje na TikTok, co spowodowałoby większe zaangażowanie. W tej chwili BARS jest bardziej skoncentrowany na pomocy aspirującym raperom, aby ich pomysły były dopracowane.

Jak donosi TechCrunch, klipy wideo w aplikacji BARS mogą mieć do 60 sekund długości i mogą być zapisywane w rolce aparatu oraz udostępniane na innych platformach mediów społecznościowych. 

Aspirujący raperzy mogą umieścić swoje utwory w BARS, a następnie przesyłać je na TikTok’a. To przyciągnąć ludzi do aplikacji BARS. Być może zostanie on szeroko przyjęty w społeczności raperów, a to może wystarczyć do zbudowania publiczności. Trudno jest powiedzieć co dokładnie Facebook ma na celu, ponieważ jego eksperymenty NPE zazwyczaj odnoszą się do konkretnego trendu społecznego.

Tak czy inaczej, wydaje się, że jest to ciekawa aplikacja, która, w zależności od bitów i efektów w ofercie, może zostać ciepło przywitana.

Jest to 12. aplikacja uruchomiona przez zespół Facebook NPE w ciągu ostatnich 18 miesięcy. W każdym eksperymencie Facebook stara się znaleźć nowe sposoby na zwiększenie zaangażowania, przy scalaniu oferty Facebook. Niektóre z tych aplikacji zostały już zamknięte, ale Facebook jest nadal wspiera większość, co sugeruje, że widzi możliwości biznesowe poza aplikacjami głównego nurtu.

BARS jest obecnie dostępny tylko dla wybranych użytkowników w USA (można zapisać się na listę oczekujących w aplikacji). Jeśli jesteś zainteresowany, możesz być na bieżąco z postępami aplikacji poprzez dedykowane konto na Instagramie.

ZOSTAW KOMENTARZ